Płoną już trzy świece… Ta trzecia, to ŚWIECA RADOŚCI!
Jesteśmy w połowie naszej drogi adwentowej. Tyle sobie obiecywaliśmy, a ten czas tak szybo mija… Przeżywamy kolejną niedzielę, zwaną niedzielą Gaudete. Słowo Boże oraz teksty modlitw mszalnych tego dnia wzywają nas do chrześcijańskiej radości, wynikającej z nadziei oczekiwania na przyjście Pana. Ewangelia (Mt 11, 2-11) wprawdzie nie mówiła wprost o radości, ale Jezus w odpowiedzi na pytanie św. Jana Chrzciciela o to, czy jest On faktycznie tym, który miał przyjść, wskazał na znaki podobne do tych o których pisał Izajasz: “niewidomi wzrok odzyskują, chromi chodzą, trędowaci doznają oczyszczenia, głusi słyszą, umarli zmartwychwstają, ubogim głosi się Ewangelię”, po czym dodaje: “a błogosławiony (czyli: szczęśliwy) jest ten, kto we Mnie nie zwątpi”.
Trzecia płąnąca na ołtarzu świeca adwentowa przypomniała nam, że chrześcijanin jest człowiekiem radosnym i pomimo tego, że na co dzień boryka się z różnymi problemami, nie wątpi i nosi w sobie miłość, którą obdarowuje innych. Ale jak znaleźć to swoje szczęście, gdy wokół tyle problemów, nie pozałatwianych spraw?
Interesujące w tym temacie wydaje się spojrzenie św. Matki Teresy z Kalkuty, która zauważa:„Radość jest modlitwą. Radość jest mocą. Radość jest miłością. Bóg kocha tego, który daje z radością. Najlepszy sposób aby okazać naszą wdzięczność Bogu i ludziom – to przyjmować wszystko z radością. Nie pozwólcie nigdy, aby smutek was ogarnął (…) Serce radosne jest efektem serca rozpalonego miłością”.
Trzecia płonąca świeca niech skłoni nas wszystkich do refleksji nad tym, jaką radością jako chcieścijanie w te święta podzielimy się z najbliższymi i Bogiem. Zastanówmy się czy w ciagłym pośpiechu mamy czas na uśmiech i dobre słowo dla współmałżonka, dla dzieci, sąsiadów… Czy w natłoku ludzkich spraw, załatwiania tych najważniejszych przedświątecznych – sprzątanie, zakupy, gotowanie, prezenty.. nie zapominamy o sednie- czyli radosnym oczekiwaniu narodzin Pana?
Pomyślmy też, co zrobić, aby przeżyć te święta inaczej niż dotychczas -bardziej rodzinnie, piękniej, spokojniej, a jednocześnie z radością i poczuciem spełnienia. Jak zadbać o to, aby poraz kolejny nie stały się one jedynie czasem prezentów i oglądania telewizji?
Odpowiedź jest prosta…
Nie będziemy szczęśliwi, choćbyśmy zostali obsypani ogromem prezentów, jeżeli Chrystusa nie będzie w naszych sercach. Prezenty, wcześniej czy później nam się znudzą, a w sercu nadal pozostanie pustka, która tym bardziej będzie boleć, im więcej spodziewaliśmy się, że rzeczy materialne nas uszczęśliwią. Noc Betlejemska jest momentem, w którym Bóg daje nam siebie. A to zobowiązuje. Dlatego też w okresie przygotowania do Bożego Narodzenia każdy musi zastanowić się nad swoim darem dla Boga i drugiego człowieka! Co podarować?
Podarujmy bliskim w te święta nie drogie prezenty ale swój czas, dar swojego ciepła, miłości, wyciągniętej dłoni na znak pojednania. Obdarowujmy się uśmiechem, który szczególnie w trudnych chwilach dodaje otuchy. W czasie adwentowego oczekiwania na spotkanie z Bożą miłością zaakceptujmy swoje życie, spójrzmy na nie w świetle wiary, a wówczas nawet największe rodzinne problemy zbledną w świelle płonącej dzisiaj różowej swiecy.
Jako „ludzie adwentowi”, jesteśmy wezwani do prawdziwej radości, której źródłem jest Boża miłość. Przez cały następny tydzień zadbajmy więc o nią w swoich rodzinach, zakładach pracy, szkołach, tam gdzie będziemy przebywać.
Czuwajmy i trwajmy razem.
Wasz proboszcz.

.