„Ktoś miłowany tu przyjdzie – dobre obejmą nas ręce

I będą nasze uśmiechy srebrnym błękitem dziecięce…”

Jan Pietrzycki, Błękitna kolęda

 

Pan jest już blisko. Wyjdźmy mu na spotkanie.

Na początku Adwentu w naszych kościołach zostały zapalone świece roratnie. Zapłonęła już czwarta z nich, która powoli odmierza czas do Cudownej Nocy. Stoi smukła, szczęśliwa, bo jest ostatnia… taka wysoka… przewyższa pozostałe… dumna, bo oświetla drogę tym, co jeszcze zagubili się gdzieś w pędzie dni, w kieracie świątecznych porządków… płonie…i czeka…płonie i pogania, szepcząc: „…człowieku, to już za dwa dni…”.

W niedzielnym fragmencie Ewangelii zajrzeliśmy w prywatne życie Świętej Rodziny. Na całym świecie w kościołach ludzie patrzyli „publicznie” na to, co dokonało się w zaciszu domu Józefa w Nazarecie. A była to prawdziwa tragedia, bo chyba nie może być większego bólu, niż ten, który przydarzył się Józefowi u początków jego życia małżeńskiego. Oto młoda kobieta, skromna i pobożna, którą ukochał jak nikogo na świecie, zaraz po zaręczynach okazała się „niewierną”. Wszystko wskazywało na to, że  jest w ciąży z jakimś innym mężczyzną. Początkowo Józef zamierzał oddalić Maryję, ale w odpowiedzi na swoje wątpliwości otrzymał sen, z którego wynikało, że dziecko jest błogosławieństwem od Boga i przez Nie ma nastąpić zbawienie ludu Bożego. Wtedy  Józef przyjął z całą odpowiedzialnością Jezusa za swojego syna. W ten sposób mężczyzna, który nie był rodzonym ojcem Jezusa, stał się wzorem ojca w wymiarze duchowym: tego, który w imię Boga przyjmuje dziecko i jego matkę, otaczając je opieką i wychowując do dobra.

W przeddzień Narodzin Pana, Bóg wzywa nas, byśmy w tym szczególnym czasie popatrzyli na swoich bliskich „nowymi oczami”. Byśmy w ślad za Józefem wycofali nasz osąd wobec nich i przekazali wszelkie sądy i decyzje w ręce Najwyższego. Boże Narodzenie, to czas pojednania w rodzinach. Pogodzeni i odnowieni przez Ducha św. pójdźmy całymi rodzinami przed betlejemską stajenkę i betlejemski żłóbek, by złożyć pokłon Świętej Rodzinie.

Ta czwarta płonąca na ołtarzu świeca, to świeca nadziei. Pomyśl- na co nadzieję może mieć Twoja rodzina, czego się spodziewa, na kogo czeka? Może ktoś chory potrzebuje uzdrowienia, ktoś bezrobotny znalezienia pracy, ktoś samotny czeka na rozmowę, a pokłócony- pojednania i wybaczenia. W czwarty tydzień adwentu módlmy się o to, by nikomu w naszych rodzinach nigdy nie zabrakło nadziei. Niech te płonące świece przypominają nam o tym, że nie możemy pozostać nieczuli na potrzeby bliźnich. Musi być w nas ich żar, abyśmy potrafili dawać  innym ciepło swojego serca i dobrego słowa oraz dzielić się światłem wiary. Miejmy nadzieję, że blask płonących świec wskaże komuś zbłądzonemu drogę do domu, że wskaże drogę do rodziny, że da jeszcze chwilkę zadumy nad sobą. I kiedy wspólnie zasiądziemy do stołu wigilijnego prysną złe dni, rozwieją się nasze troski, uwierzymy, że Bóg  nie narodził się tylko w żłobie ale w naszych sercach.

Drodzy Czytelnicy!

Na nadchodzące święta życzę, by każdy z nas osobiście doświadczył obecności Boga w swoim życiu. Niech Święta Rodzina, która w osobach Maryi i Józefa przeżywała niepokoje wielkiej tajemnicy, włączy wszystkie Rodziny w Misterium Narodzenia Jezusa.

Niech te święta będą dla Waszych Rodzin pełne Bożego błogosławieństwa i pokoju, a ich radosna atmosfera przedłuża się na kolejne dni, niech przenika Waszą codzienność.

Wszystkim Matkom, niech Nowonarodzony wynagrodzi za ich bezgraniczną miłość, nieprzespane noce, za zmaganie ze zmęczeniem ponad siły, za czułość i  słowa otuchy. Przykład Maryi, Dziewiczej Matki, która potrafiła przyjąć słowo Boże z całkowitym posłuszeństwem niech będzie natchnieniem dla każdej kobiety, a nadzieja zawsze  umacnia  w trudnych chwilach .

 Wszystkim Ojcom, którzy na wzór Józefa z Nazaretu -posłusznego tajemnym zamysłom Wszechmocnego nawet w obliczu wydarzeń niezrozumiałych i trudnych- zapewniają swoim rodzinom  poczucie bezpieczeństwa, życzę spokoju i głębokiej radości, którą może dać tylko przychodzący Zbawiciel.

Życzę też, aby błogosławieństwo Bożej Dzieciny sprawiło, by dzieci  nigdy nie doznawały smutku serca, jaki rodzi się w domach, które stają się zimne z powodu zapomnienia o Tajemnicy Bożego Narodzenia. Niech Pan Jezus prowadzi Was każdego dnia i daje na każdy dzień Swego Ducha mądrości i roztropności, niech pomaga spełniać wszystkie szlachetne plany i zamierzenia. By na Waszych drogach pojawiali się  aniołowie w postaci dobrych, mądrych i życzliwych ludzi.

Nieśmy betlejemską radość wszystkim ludziom starszym, chorym i samotnym prosząc o pocieszenie i umocnienie Dobrą Nowiną.

Módlmy się do Maryi i Józefa, módlmy się wzajemnie za siebie, abyśmy nie przeoczyli przychodzącego Pana. Niech nasze serca będą jak stajenka betlejemska- gościnnie,   otwarte dla Jezusa, a rodząca się Dziecina sprawi, że zawsze będzie Boże Narodzenie!

Życzę błogosławionych, dobrych świąt.

Wasz Proboszcz